Znowu dawno mnie nie było. Dawno z siebie czegoś nie wyrzucałam. Może dziś ponarzekam jak bardzo minęłam się z powołaniem...Albo nie! To powołanie kopnęło mnie w dupę, stwierdziło że nie pasujemy do siebie. Na początku było tak fajnie, wszystko się zgadzało. Spełniałam sie jako darmowa pomoc i robiłam to z wielką ochotą. Oddawałam cała siebie. No i co ? No i w sumie to nic.
Dziś wiem (może za rok napisze znów co innego) że moim miejscem jest taki organizm jak restauracja. Mówią że do piłki nożnej potrzeba gry zespołowej, porozumiewania się bez słów... "Knajpa" i jej ludzie wyglądają pięknie kiedy zaczyna się "młyn". Wrażenie gościa jest takie jakby przyszedł na przedstawienie przygotowane specjalnie dla niego. Jest scenografia, scena oczywiście, postacie, główne role i te drugoplanowe, ciemniejsze charaktery, dobre duszki no i teksty których należy nauczyć się przed występem. Przekraczając próg, nieświadomie stajesz się częścią przedstawienia. To taka mała rólka gdzieś w tle, ale bardzo ważna.
AKT I
Do stolika podchodzi pierwszy aktor, jedna z głównych ról, pyta o samopoczucie twoich kubków smakowych, czy bliższe twojemu sercu są mięsa czy bardziej rośliny i sery. Pyta też o to czy jesteś spragniony i zaradza jak to pragnienie ugasić. Podejmujesz decyzje, a on pieczętuje ją promienistym uśmiechem i zamienia się w posłańca. To co przypieczętował uśmiechem, trafia do najważniejszego urzędu odbiorczego w tym "organizmie"
AKT II
Twoja przesyłka trafia na kuchnie. Szef kuchni z wielką doniosłością ogłasza czego potrzebują Twoje kubki, i maszyna wkracza na trase szybkiego ruchu. Zapachy, kolory, kształty i techniki. Wygląd, odgłosy i smak. Na tym właśnie polega karmienie zmysłów. To w kuchni możesz zobaczyć, usłyszeć, poczuć, dotknąć i posmakować. Uczta dla zmysłów właśnie się zaczęła, skończy się długo po wyjść z restauracji.
AKT III
Do stolika przybywa posłaniec, prezentuje danie niczym obraz i nic nie mówiąc, oddala się. Nawet tego nie zauważasz bo obraz który namalowano na twoim talerzu "żyje". Z pierwszym kęsem słyszysz "bonjour!" a z pierwszym łykiem zimnego wina słyszysz pierwsze takty piosenki Edith Piaf.
Bon apetit!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz