Tak. Dziś mogę stwierdzić, że jestem z siebie cholernie dumna. Biorąc pod uwagę mojego groźnego wewnętrznego krytyka, zawsze było mi mało. Zawsze można było zrobić więcej. Ale dziś mogę spokojnie stwierdzić, że to gdzie jestem, co robię i jakim człowiekiem się staje totalnie mnie zadowala. Czuje taki wewnętrzny spokój, że wiem co robić, nie panikuje i spokojnie stawiam krok za krokiem.
Idę na studia. Szok co? nie wiedziałam, że to kiedyś się jeszcze wydarzy. Wybrałam uczelnie, chyba dobrą. I czuje wielką ekscytacje z okazji tego, że będę zdobywać wiedze. No wiem, wiem. Brzmi to bardzo sztywno. Ale serio tak się czuje. Wiem, że będę musiała przeznaczyć na to sporo kasy, czasu i cierpliwości. Ale cóż, w życiu nie ma nic za darmo :)
Ponadto niedługo wakacje, a ja jestem już po jednej wizycie w Barcelonie. Z moim bratem. Był to bardzo fajny wyjazd, ale to pokazało mi, że za długo nie możemy przebywać w jednym pomieszczeniu. Wreszcie zrobiło się ciepło, zielono i pachnąco i dzięki temu mam wrażenie że jestem wdzięczna za miejsce w którym przyszło mi żyć. Owszem, są z pewnością lepsze miejsca na tej planecie. Ale zastanawiam się jak wiele jest tych, które są o wiele gorsze.
Jestem wdzięczna za to, że mam swój kącik, dobrą pracę i zdrowie. Wdzięczna jestem za moją rodzinę, za to że są zdrowi i szczęśliwi. Za spokój, który mam w życiu i dobrych ludzi wokół siebie, którzy tego spokoju nie rujnują. Że jestem wolna, mam prawo wyboru, mam możliwości z których korzystam. Wdzięczna za to, że kiedy chcę to pędzę, a kiedy mam ochotę zwolnić to po prostu to robię.