środa, 20 sierpnia 2014

Wracaaam !

Miewam momenty zwątpienia, podnoszę ręce ku górze w geście poddania się, wywieszam białą flage dla wszystkich przeciwności losu, które chcą toczyć ze mną wojne. Szukam swojego miejsca i samej siebie, którą gdzieś gubie kiedy zbyt mocno się rozpędzę. Wtedy w lustrze odbija się szarość, blaknę w tym pędzie i potrzebuje przystanku. Gdy już go mam, uświadamiam sobie tą szarość o której wspomniałam. Cierpię na bycie człowiekiem, ale podoba mi się ta choroba... To normalne że łamiemy się, kruszymy na drobne kawałeczki. Potem wystarczy pozbierać układanke do "kupy" i oprawić w ramę, którą odwiesza się później na ścianę przeszłości. W moim przypadku cofam się tylko po to aby wziąć rozpęd. I biegnę aż do kolejnej zabawy w puzzle.
Każdy z nas szuka... szuka tylko sam tak prawdę mówiąc nie wie czego wypatruje. Miłości? Szczęścia? Akceptacji? Sukcesu życiowego... mogłabym tak pisać... Ale przyznaj się, Ty też czegoś szukasz. I nie rozumiesz, nie wiesz czego. Myślę że to własnie natura człowieka jest tak zbudowana że nigdy nie będzie idealnie, książkowo. Zawsze czegoś brak. Ta dziura która potrzebuje wypełnienia, i tak pojawi się ponownie, tylko w innym miejscu.
Najlepszym sposobem na tą dziurę, jest jej akceptacja. Najpierw uświadom sobie że ta dziura, to nic innego jak Twoje cele. Akceptuj... Walcz... a potem? Nie martw się, dziursko znajdzie sobie kolejne przytulne miejsca na Twoim świeżo załatanym ego.
M.

sobota, 14 czerwca 2014

....znowu to samo, czyli standard

Będę narzekać ?
Nie wiem, wyjdzie w praniu.
Mamy wiosnę i prawie już lato. A we mnie przedziwne zjawisko które z czasem się nasila.
Pokłady, masy energii, której w żaden sposób nie mogę przerobić. Humor może być popsuty tylko przez deszcze. W sumie, nie tyle popsuty co zostaje zachwiana moja równowaga. Staję się jednym ogromnym kłębkiem zadań do wypełnienia przy asyście braku organizacji. Porządek dnia nie ma prawa bytu,zapominam wielu rzeczy, czasami aż dziwne że trafiam do domu. Bardziej zajmuje mnie to że pada ten okropny deszcz niż moja codzienność.
Oddaje się pracy, znajomym, rodzinie. Charytatywnie, w ramach nauczania zgłębiam wiedzę pielęgniarską, a wszystko przeplatam pobytami na siłowni. I co z tego? Kiedy ja cały czas się nudzę i coś bym robiła. Najlepiej gdybym od jednego zajęcia, spotkania przechodziła w następne. Wiem, że "Malwinko, życie minie ci tak szybko"... taa? Świetnie, bo nie chce wspominać(chce wspominać) że babcia Malwina to całą młodość kwitła przed laptopem, tv itp. Babcia Malwina nawet na starość nie będzie miała czasu o tym opowiadać bo będzie zajęta. Czym? Nie mam pojęcia. Ale wiem, że nie wyobrażam sobie życia w nudzie, jednostajności i bezczynnośći, czekania na to aż życie samo mnie zaskoczy. Nie. U mnie ma być na odwrót. To ja zaskakuje życie. Wyciskam soki i biorę to na co mam ochotę. A apetyt rośnie w miarę.... życia, w tym przypadku.
M.